


Hello
CZĘŚĆ 1
Trzy osoby, które stoją za moim sukcesem
Za sukces mojej firmy odpowiadają trzy osoby. Myślę, że przede wszystkim moja mama – to ona słuchała mnie, małej dziewczynki, która chciała nosić krótkie włosy. Obcinała mi je już w przedszkolu. Skutkiem tego było nieprzyzwyczajenie cebulek do ciężaru długich włosów – i później nigdy nie udało mi się ich zapuścić.
Pierwsze próby – od wcierek po biotynę
Kolejnym etapem w mojej przygodzie, w wieku nastoletnim, były wcierki, szampony z łożyska, a nawet zastrzyki z biotyny w pośladki dwa razy dziennie w okresie wakacyjnym. Oczywiście – bez skutku. Więc zostały mi krótkie włosy, których zwyczajnie nie lubiłam.
Przełom w Hiszpanii
Wielkim przełomem były wakacje w Hiszpanii w 2009 roku, kiedy po raz pierwszy przedłużyłam włosy metodą SEW IN w kolorze platyny. Ten dzień diametralnie zmienił moje życie – moje samopoczucie i pewność siebie eksplodowały. Wtedy wiedziałam, że zapłacę za to wszystkie pieniądze i zmierzę się z całym procesem, byleby tylko mieć długie włosy na stałe.
Po trzech miesiącach wróciłam do Polski i musiałam znaleźć alternatywę, bo w Polsce nikt nie znał SEW IN. Na domiar złego ta metoda wyrwała mi włosy z cebulkami na początku oraz na końcu warkoczyka, do którego doszywa się pasma.
Eksperymenty z micro ringami
Znalazłam wtedy bardzo popularną metodę na micro ringi. W 2009 roku byłam studentką, której nie było stać na porządnego fryzjera. Rozjaśniałam więc włosy w domu rozjaśniaczem z Joanny, a ringi zakładała mi mama koleżanki za 100 zł.
Metodę SEW IN można montować tylko z tyłu i na bokach, więc przody nadal były krótkie. Sprawę rozwiązywały ringi – zażyczyłam sobie 200 gram włosów. Historia z ringami trwała sześć miesięcy. Przez ten czas czułam się jak gwiazda Hollywood, nosząc piękne blondy do pasa. Aż pewnego dnia, podczas korekty i rozjaśniania mojego blondu tanim rozjaśniaczem… zapchałam sitko w prysznicu. Wszystkie włosy się połamały i wypadły.
Wielkie rozczarowanie
Dlaczego? Moje włosy były zbyt słabe i cienkie, żeby nosić 200 gram. Ta metoda była dla nich gwoździem do trumny – no i ten rozjaśniacz z Joanny za 10 zł, którym farbowałam prawie całą głowę za każdym razem. Ten dzień zakończył się płaczem i wycieczką do fryzjera. Za ostatnie 150 zł wróciłam do swojego naturalnego brązu, a doczepy schowałam do szuflady.
Wnioski z własnych doświadczeń
Moja pewność siebie oczywiście zniknęła razem z doczepami, ale starałam się nie zwracać na to uwagi i polubić swoje krótkie i liche włosy. Sześć lat czekałam, aż moje włosy odrosną. Nie farbowałam ich, starałam się pielęgnować, kupowałam drogie kosmetyki i byłam totalnie wkręcona w temat włosów – do tego stopnia, że moją pracę licencjacką pisałam z dziedziny reklamy i marketingu na temat: „Jak kobiety podejmują decyzję o zakupie produktów do włosów?”. Chciałam sprawdzić, co tak naprawdę determinuje, ile wydajemy na produkty i co kupujemy.
Zaskakujące wyniki badań
Moją tezę zbudowałam na swoim przykładzie – uważałam, że kobiety o lichych włosach wydają na kosmetyki i zabiegi fortunę. Wiecie co? Myliłam się! Okazało się, że decyzje zakupowe kobiet nie są oparte na jakości ich włosów, ani na budżecie, wykształceniu czy miejscu zamieszkania. To, ile kasy wydajemy na włosy, jest uwarunkowane wyłącznie naszą zajawką na piękne włosy. To jak z facetami – jedne lubią blondynów, inne brunetów, a jeszcze inne łysych. To są nasze preferencje, nie uwarunkowane niczym. Oczywiście tę wiedzę przeniosłam później na swoją firmę – ale do tego jeszcze dojdziemy.
CZĘŚĆ II
Powrót do przedłużania po latach
Tak bardzo bałam się ponownie przedłużyć włosy. Moja rodzina była bardzo negatywnie do tego nastawiona. Moja mama mówiła, że jak znowu założę doczepy, to nie będzie do czego dokleić wianka na ślubie. Po sześciu latach przerwy poznałam moją bratową Żanetę (pozdrawiam serdecznie), która przedłużała włosy na ringi. Nadal się bałam, ale tym razem już nie rozjaśniałam włosów, więc była szansa, że nic nie odpadnie. Założyłyśmy 150 gram. Efekt był totalnie kosmiczny – od razu zaczęłam się inaczej ubierać i poznałam super przystojnego chłopaka. Pomyślałam: kurczę, spróbuję, to musi się udać – przecież wyglądam szałowo! Niestety tym razem przygoda trwała rok. W końcowym etapie zakładaliśmy tylko 50 gram, żeby zagęścić kitkę. Nie było już do czego doczepić. Dlatego gdy ktoś mnie pyta o metodę micro ring, nie polecam jej na swoim przykładzie – chyba że włosy są naprawdę mocne i grube.
Przeprowadzka do Warszawy i nowe rozwiązania
W 2016 roku przeprowadziłam się do Warszawy z Krakowa. Oczywiście pierwsze, czego szukałam w stolicy, to salon, który w rozsądnej cenie cokolwiek zrobi z moimi włosami. Już nie chciałam włosów do pasa – chciałam mieć włosy do ramion, ale wyglądać kobieco, a nie jak chłopczyk.
W telewizji widziałam jedną finalistkę Top Model, która miała piękne blondy i wyglądała cudownie. Nasłuchałam się jednak dużo złego o keratynowych łączeniach. Bałam się ich jak ognia i przeczesałam cały Internet, żeby znaleźć COŚ INNEGO – coś, co nie zapcha prysznica i na co będzie mnie stać. Wtedy pracowałam w banku inwestycyjnym – miałam trochę więcej pieniędzy, ale bez przesady.
Odkrycie metody Racoon
Znalazłam salon, w którym finalistka Top Model robiła swoje włosy. Wykonywali tam łączenia metodą Racoon, na wosk żywiczny, którego temperatura wynosi 80°C (dla porównania keratyna i zgrzewarka – 220°C). Sprawdziłam cenę: ok. 100 gram włosów do ramion, pięknych, rosyjskich, dziecięcych kosztowało 1300 zł, a korekty co dwa miesiące – 450 zł. Pomyślałam: okej, spróbuję.
Wtedy wszystko zmieniło się po raz kolejny. Łączenia były malutkie, super profesjonalnie zrobione. Włosy były prawdziwe, dziewicze, a nie jakieś półsyntetyki kupowane w Internecie. Totalnie zakochałam się w tych włosach i wyglądałam pięknie. Chodziłam do tego salonu dwa lata. Włosy były super, nic mi nie odpadało i przede wszystkim nie obciążało moich włosów. Natomiast pojawił się jeden minus… cena.
Koszty metody Racoon
Włosy montowane metodą Racoon mocno się wyczesują. Przy zakładaniu 100 gram, przy kolejnej korekcie trzeba było dokładać ok. 15 gram. Dodatkowo, przy korektach ścinamy zgrzew i tworzymy go na nowo, więc włosy automatycznie się skracają. W praktyce przy każdej korekcie dokupowałam trochę włosów i płaciłam 600-700 zł, a raz w roku musiałam kupować nowe włosy, bo stare były już za krótkie – choć wciąż w bardzo dobrej jakości. Po prostu nie było mnie na to stać! Musiałam znaleźć inne rozwiązanie.
Przygoda z kanapkami
Wtedy pojawiły się kanapki bardzo znanej polskiej marki. Kanapki rozwiązywały mój problem – włosy w kanapkach są prasowane w specjalnym silikonie, a łączenie to po prostu pasek silikonowy, który zabezpiecza włosy przed wyczesywaniem. Dodatkowo na korektach wymienia się tylko pasek z klejem, a nie ścina zgrzewu. Korekty kosztowały 300 zł i trwały dwie godziny, a nie cztery-sześć godzin, jak w przypadku Racoon. To było rozwiązanie!
Za pierwsze kanapki – 16 sztuk, 45 cm – zapłaciłam 1800 zł. Zamówiłam ombre. Fryzjer zamontował mi to głównie z tyłu, bo kanapek nie da się montować z przodu, więc fryzura nie była taka jak przy Racoon, ale finansowo było to odpowiednie rozwiązanie. Oczekiwałam tego samego co w tamtym salonie, niestety bardzo się rozczarowałam. Okazało się, że wiodąca polska marka sprzedaje włosy indyjskie, rozjaśniane do blondu. A to oznacza, że włosy są mocno przetworzone i strasznie się puszą. Na domiar złego, taśmy się rozklejały i włosy odpadały. Myjąc włosy przed wyjazdem służbowym, znów zapchałam sitko w prysznicu… kanapkami.
Narodziny pomysłu na własny biznes
Dzwoniłam do salonu jak poparzona, żeby mi to poprawili, ale nie mieli terminu. Dodatkowo nie chcieli tego robić za darmo, bo nie używałam ich produktów do pielęgnacji przedłużanych włosów. Kupiłam te produkty – nic to nie zmieniło. Włosy dalej odpadały i puszyły się. Byłam wściekła i nie mogłam zrozumieć, jak ludzie płacą prawie 2 tys. zł za taki szajs, skoro wiem, że w Warszawie można dostać świetne włosy inną metodą.
To był impuls do otworzenia mojej firmy. Znalazłam dziurę w rynku, którą wiedziałam, jak wypełnić, bo przetestowałam wszystko na sobie i wiedziałam, co działa. Zaczęłam testować różne włosy – miałam trochę oszczędności, więc mogłam zamawiać włosy od producentów z całego świata. Pytanie tylko: kto mi je założy? Wiedziałam, gdzie powinny być zamontowane kanapki, gdzie chcę mieć włosy i jak to zrobić, by było wygodnie. Opracowałam całą metodę rozkładania włosów i nauczyłam jej… mojego chłopaka. I tak zaczęło się wielkie testowanie.
Pierwsze sukcesy i rozwój firmy
Znalazłam producentów ze wschodu, którzy robią świetne włosy pod kanapki, w bardzo wysokiej jakości – i to stało się moim produktem. Zrobiłam pierwszą reklamę i po pracy zaczęłam montować włosy pierwszym klientkom w domu. Sukces przyszedł od razu. Klientki były bardzo zadowolone, udało się trochę zarobić. Przypadkiem poznałam dziewczynę, która miała salon fryzjerski i chciała przedłużać włosy u siebie. Nawiązałam z nią współpracę i weszłam na wyższy poziom. Wtedy pojawiły się pierwsze korekty, testowanie taśm i removerów. To był istny cyrk – removery były za tłuste, za suche, albo w ogóle nie otwierały kanapek. Taśmy bywały za mocne i nie dało się ich ściągnąć, albo za słabe i spadały klientkom w domu.
Metodą prób i błędów osiągnęłam zen. Znalazłam taśmy i removery, które idealnie dopasowałam do włosów klientek. Klientki wracały na korekty – nic nie odpadało, a korekta trwała tylko dwie godziny. To było to!
Własny salon i kolejne marzenia
Zwiększałam reklamę, budowałam markę. Wszystko kręciło się, aż nagle moje samoloty… zbankrutowały. Zajęłam się przedłużaniem włosów na pełny etat. Poszłam na kursy fryzjerskie i doszkalające, by móc oferować pełen zakres usług. Moja przygoda z pierwszym salonem się zakończyła, zmieniliśmy lokalizację, poznałam super fryzjerki, które chciały pracować ze mną. Poszerzyliśmy ofertę o kolejne rodzaje włosów i nowe metody. Wprowadziliśmy keratin micro bonds oraz ultradźwięki. I tak sobie rośniemy – w nowym miejscu, w nowym zespole, ale z tym samym zapałem i wiarą, że włosy zmieniają wszystko. 😊
Zapraszam Ciebie na konsultację
Jeżeli twoje doświadczenia są podobne do moich, postaram się Ci pomóc, dlatego napisz do mnie wiadomość a umówimy się na konsultację <3